wtorek, 4 grudnia 2012

Uzdrowisko w Cieplicach - ciag dalszy






Po zakwaterowaniu w domu  zdrojowym nr 3 tzw. zielonym poszlam na nieco spozniony obiad. Nowe zaskoczenie na jadalni. Pani kelnerka nie wiedziala ze przyjechalam i na szybko posadzila mnie przy stoliku nr 6, ale  przydzielono mi stolik nr 5. 
Moj pierwszy , smakowity sanatoriyjny obiad jadlam w towarzystwie bardzo  milego malzenstwa z Niemiec. Pani byla Polka a pan Niemcem.
 Po obiedzie postanowilam przyniesc moje bagaze do pokoju i zaparkowac auto na strzezonym parkingu.
Niestety nikt mnie nie poinformowal, ze moge podjechac od tylu i nie bede musiala taszczyc  az taki kawal drogi moich ciezkich bagazy. Oczywiscie nikt w uzdrowisku nie pomyslal o wozeczkach, na ktorych  byloby mozna  umiescic bagaze i je po prostu wwiesc. Cale szczescie ze byla winda.

Parking strzezony - piekny  tylko w nazwie, bo przpominal raczej jakies pobojowisko o wybojach i dolach w ziemi,  murem  z byle jakim zadaszeniem( tylko dla VIP-ow), ktore wygladalo jak po jakiejs wojnie na bliskim wschodzie.
 Ale co mialam robic, udawalam, ze wierze w to "strzezenie" i zaplacilam za cale 3 tygodnie ( 20 zl za dobe "strzezenia").
Wrocilam  do sanatorium i udalam sie do pokoju pan pielegniarek.
Nie wiem czy w kontrakcie zarowno pielegniarki jak i recepcjonistki maja wpisane, aby jak najmniej informowac kuracjuszy. Otoz informacja istniala, ale pantoflowa, tzn. jeden kuracjusz dowiadywal sie od drugiego ( przewaznie od pan sprzatajacych).



Czyli o niczym nie mowiono, trzeba sie bylo samemu dowiadywac , gdzie przyjmuje jakis lekarz, gdzie jest to czy tamto i co mi przysluguje jako tzw. komercyjnej kuracjuszce.
I tak na przyklad o tym ze nalezy mi sie przescieradlo tzw. jednorazowe dowiedzialam sie od pani na laserze, bo pielegniarka mi nie dala (juz oszczednosc), ze nalezy mi sie  popoludnuowy basen i sauna dowiedzialam sie tez przypadkowo po tygodniu pobytu od pewnego bardzo sympatycznego malzenstwa , ktore tez jakos  przypadkowo sie  dowiedzialo.
O tym ze naleza mi sie codziennie po dwie butelki 0.5 l wody mineralnej dowiedzialam sie dopiero na 3 dni przed koncem pobytu, bo jedna z pan sprzatajacych niechcaco mi je dala.
pierwsze drzwi na  lewo to pokoj pielegniarek

Opis pokoju:
W pokoju znajdowaly sie 2 lozka , z ktorych  po materacach zostaly tylko sprezyny powleczone wyplamionym do granic mozliwosci suknem, 2 nocne stoliki z nocnymi lampkami, po srodku, maly stoliczek ze starym czajnikiem elektycznym , pastikowa taca , 2 szklanki , 1 talezyk, 2 lyzeczki  , 1 widelec i 1 noz. Na pobrudzonych scianach ( wygladaly jakby ktos dawal im gdzie niegdzie kopniaki) koloru jakiejs zieleni wisialy 2 obrazki z powtykanymi obrazeczkami jak od ksiedza po koledzie. Jedna mniejsza szafe w calosci zajela moja wspollokatorka, a druga za wyjatkiem 1 polki nalezala do mnie. Wygladalo to na codzien tak, ze ja nigdy nie zagladalam do jej szafy, za to ona  do mojej codziennie , gdyz tam trzymala jakies swoje papiery do zabiegow.  Oczywiscie, kto by sobie dobieral takie drobiazgi do glowy, nawet i to, ze to do mnie powinno sie kogos dokopotowac, a nie odwrotnie.  W mojej szafie brakowalo wieszakow, a te ktore byly nadawaly sie na wieszanie ubranek dla lalek. 
W oknie nie bylo firanek , ani zaslon, jedynie  bardzo brudna lamela koloru kiedys chyba zoltego.
Zamek w drzwiach wejsciowych naprawiono dopiero w przeddzien mojego przyjazdu. 
Lazienka byla bez okna, wyposazona w kabine z bardzo bruna podloga, bo podobno kiedys jakas pani farbowala  w niej wlosy. Na podlodze porozbijane od dawna  plytki , ktore nikt nie naprawia, w suficie pochlaniacz oparow, ponoc dzialajacy hahaha komputerowo, ale tak bardzo zapchany kurzem  ze wcale go nie bylo widac, ponadto swiatlo migalo jak w dyspotece i wymieniono je dopiero za 2 dni. 

 Dostalam 2 stare reczniki: 1 maly, a drugi tzw. kapielowy koloru kiedys zoltego i 1 rolke papieru toaletowego koloru bialego. Moja wspollokatorka jako ze "z zusu" dostawala szary papier toaletowy, taki za jakim za starych czasow stalo sie w dlugich kolejkach, Wlasciwie ten papier toaletowy  byl jedyna  roznica miedzy naszym tzw, statusem spolecznym tutaj.
Byl tez  stary telewizor z  6 programami po polsku.



Mozna tez bylo sobie kupic filianki i inne badziewia z czegos co przypominalo porcelane, ale nie wiem z czego to bylo zrobione.

to mozna sobie bylo kupic

to nawet mialam zamiar sobie kupic

CIAG DALSZY NASTAPI...


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz