wtorek, 30 października 2012

zabawa wiertarka i kolki rozporowe

Postanowilam zaczac  bawic sie wiertarka. Poniewaz jestem poczatkujaca  zaczynam wiec od najprostych spraw, czyli wywiercenia dziury wiertarka z odpowiednim  numerem wiertla. 
Potem trzeba "tylko" wsadzic do wywierconej dziury kolek rozporowy, czyli taka plastikowa koszulke w ktorej bedzie mieszkala sobie sruba. Mozna sobie delikatnie pomoc mlotkiem, ale delikatnie. Nastepnie bierzemy srube, wkladamy do kolka  wkrecajac srubokretem. Trzeba tez pamietac ze zalezy zostawic  troszke sruby na wierzchu, tak zeby dana rzecz dala sie powiesic.
Acha, bardzo wazne  aby wiedziec do jakich scian wwiercamy, gdyz sa rozne kolki rozporowe. Moje sa do scian gipsowych i murowanych. 
Numer kolka rozporowego np. 6 musi tez pasowac do numeru wiertla, czyli wiertlem nr 6 wiercimy dosc duze dziury do sruby z kolkiem rozporowym o numerze 6. To nie jest bardzo skomplikowane, tylko po prostu trzeba wiedziec, jesli ktos nic wczesniej takiego nie robil.
Wiertlo mocujemy w wiertarce , kiedy jest ona wylaczona, kazde wiertlo ma swoj numerek  do przykrecenia go w wiertarce.
Musimy tez zwrocic uwage na rozdzaj wiertla, bo sa do metalu, drewna , muru, czy tez betonu.
Wiertarka ma 2 baterie, o ktore musimy wczesniej zadbac i  wsadzic do ladowalki, zeby sie ladowaly. Jesli w ladowarce miga takie czerwone male swiatelko to znaczy ze bateria sie laduje. Ja zawsze laduje baterie na zmiane, tzn, gdy jedna jest w wiertarce to druga w ladowarce.
Mozna tez aby ladnie wygladac ubierac sie pod kolor swojej wiertarki ( wersja dla blondynek).  Moja jest cudnego zoltego koloru, ale mnie w zoltym nie jest do twarzy wiec wiercilam w pieknym  fiolkowym dresie.
A oto jak zaszalalam z wiertarka i kolkami : 

paprotka wisi na kolku nr 6 


obrazy wisza na kolkach nr 2

lustro na kolku nr 6
wieszaki jak  kiedys w miesnym

moje kwiatki

Kwiatki ucierpialy troche w trakcie przeprowadzki i postanowilam sie nimi zajac w pierwszej kolejnosci. Tym bardziej , ze niespodziewanie noca mogl zakrasc sie mroz. Mojej corce pieknie zakwitl storczyk. Widac on tez cieszy sie z nowego mieszkania.




wymeczone  w transporcie sansiewiery po przeszadzeniu w doniczkach od Tereski


pralnia

w pralni


W mieszkaniu nikt nie posiada wlasniej pralki. Nieopodal, w  piwnicy bloku lezacego naprzeciwko mojego, po drugiej strony ulicy jest pralnia. Dostaje sie karte plastikowa, ktora jest zarowno kluczem do pralni, jak i kartka platnicza. Sluzy rowniez do rezerwacji czasu na pranie. W pralni sa 3 pralki i jedna suszarka. Jedno pranie kosztuje 11 koron, to duzo w porownaniu z  Vojens( miejscowosc gdzie poprzednio mieszkalam) gdzie jedno pranie kosztowalo 6 koron, a pralki byly o duzo wiekszej pojemnosci. W pralni jest czysciutko i milo. Nie ma za to suszalni. Ale moja corka poradzila sobie i suszymy nasze pranko na stryszku, ktory jest w naszym bloku.

dziury w plastikowych oknach

Postanowilam przyjrzec sie plastikowym oknom. W ramach okiennych bylo duzo dziur po zawieszanych wczesniej roletkach. Postanowilam pozaklejac te dziury.
Kupilam  takie cos :



Polyfilla 
 Polyfilla nadaje sie do zaklejania dziurek w drewnie i w plastyku. Nie trzeba tego  niczym rocienczac.Wyciskalam z tubki male ilosci i dawalam do srodka dziurki. Potem malutka plastikowa lyzeczka szpachlowalam zeby bylo rowniutko i nic nie bylo znac.  Trzeba to robic szybko, gdyz w krotkim czasie twardnieje, podobnie jak gips.



poniedziałek, 29 października 2012

zadomowione kicie

 Obie z corka balysmy sie o nasze kicie, bo jak wiadomo koty przywiazuja sie do miejsca. Ale nic podobnego, one od razu polubily nowe mieszkanko.

Tosia i Laura

 

Zgodne ogonki na oknie









































































































sommerhus czyli dunski dom letniskowy

Kiedy nasze mieszkanko bylo pracowicie malowane przez panie malarki, my z corka mieszkalysmy w daczi. Fajnie gdyby nie fakt , ze musialam przez caly ten czas dojezdzac do pracy. Chodzilysmy z corka codziennie nad morze, a pogoda byla taka sobie. Nadszedl wreszcie czas powrotu i zabrania sie do prac w mieszkanku.        




moja corka                                       
leniuchujaca kicia
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         

Malowanie mieszkania

                                                                                                                                     
farba  do  malowania scian
     Przeprowadzilam sie do mieszkania niewymalowanego. Sciany byly roznobarwne, podziurawione jak szwajcarski ser. Na spotkanie odnosnie malowania zglosil sie tylko malarz, bo inspektor budowlany zapomnial o nim i dotarl dopiero z godzinnym spoznieniem. Czyzby to ta slynna dunska jakos pracy? Niewazne. Po krotkich pertraktacjach ustalamy ze malarze maluja podczas gdy ja z corka wraz z moimi kotami przez tydzien czasu mieszkamy na koszt spoldzielni mieszkaniowej w dunkim domku letniskowym, takiej ich daczi w pieknej nadmorskiej miejscowosci Julesminde.                                                           Malarze maluja wszystko , za wyjatkiem lazienki, ktora zostala dopiero co wymalowana przez wczesniejsza lokatorke.
 77 m2 maluja 2 panie malarki od poniedzialku do czwartku po poludniu.                                                                                                            
                    
                  farba do malowania  kuchni

                                                                
farba do malowania sufitow

farba do malowania  listew podlogowych

Przeprowadzka

We wrześniu wreszcie się przeprowadzam.Wprawdzie z większego na mniejsze, o byle jakim standardzie, jak na tutejsze warunki, ale zawsze cos...nad fiord - do Vejle. Samochód do przeprowadzek zamówiony, przedpłata na mieszkanie zapłacona jak nalezy, obecne mieszkaniwymówione.Wydawałoby się, ze wszystko gra.
W dzień przed przeprowadzka dzwoni inspektor budowlany z wiadomoscia, ze  moje nowe mieszkanie nie zostało wymalowane. Nie ma mowy od odroczeniu przeprowadzki,  biorę mieszkanie w takim stanie w jakim jest i koniec.



moje dawne mieszkanie na 1.pietrze

blok w którym mieszkałam

skrzynka pocztowa


drzwi wejściowe

widok z parkingu 

ostatnie pa patki
                                                                                                                                                                                                              

Cos o sobie

Dlaczego ten  blog?

   Blogow jest co niemiara! Po co wiec jeszcze jeden? A moze jednak warto.
Co moze powiedziec o sobie ktos taki jak ja? Pani 51-letnia z 21-letnia corka, rozwodka, sama ale nie samotna, mieszkajaca od jakiegos czasu w jednym ze skandynawskich krajow, wlascicielka kotow, po niedawnej przeprowadzce, urzadzajaca sie" na nowo" w innym, wiekszym miescie.
Ani ladna, ani zgrabna czy powabna. Starajaca sie zyc, a nie wegetowac z dnia na dzien.

Co bylo inspiracja?

Och, inspiracji mogloby byc wiele. Przede wszystkim radosc w tego, ze sie ma te ponad 50 lat i zyje, pracuje,cieszy sie w miare dobrym zdrowiem. A to juz cos! Bo ile kobiet nie doczekalo sie tej magicznej liczby 50. Pol wieku w zyciu kobiety to brzmi strasznie, strasznie duzo. Ktos ( czytaj: facet) powie, ze to nawet bardzo duzo, no i co taka baba ma tu jeszcze do powiedzenia? Ani to uwiesc, ani poderwac, wiec co? A nic. Ciesze sie , ze mam te ponad pol wieku i postanawiam sie wlasnie od tego czasu dobrze konserwowac, a konserwatorem siebie bede wlasnie ja - Bettina, jak pieknie nazywaja mnie w kraju, w ktorym przyszlo mi obecnie zyc.
Nigdy specjalnie nie dbalam o siebie, moj dom nie byl moim "castle", nie bylam perfekcyjna pania domu,ani tez matka, zona ikochanka.
Troche kreatywna, ale ze slomianym zapalem, zadna od jakies czasu zmian. Bo jak nie teraz to kiedy? Drugiej 50-ki juz przeciez nie dostane.
Zagladajac od jakiegos czasu na yt znalazlam filmiki mlodych kobiet dajacych porady wszelkiej masci tzn. kosmetyczne, dietetyczne, kulinarne itp. ale nigdy jakos nie spotkalam na nich 50-tki. A przeciez im bardziej potrzebne sa  "zlote srodki" czyniace cuda. Pan w moim wieku jest wiele, czesto samotnych, zaczynajacych z roznych powodow od nowa. Zostaja same, bo cos tam wyszlo nie tak, a to maz  zdradzil i odszedl z mlodsza lub tez same odchodza zostawiajac biednego mezczyzne na pastwe losu tzn. sam na sam z  "dzidzia", wysysajaca z niego ostatnie soki wraz z kasa.
Zajmijmy sie soba...SOBA i tylko SOBA!
Moje pokolenie kobiet tego nie potrafi, ma jeszcze cos z matek-Polek , pracujacych zawodowo, a potem charujacych w domu na drugi etat. Majacych  przy tym  ladnie wygladac, byc czulymi zonami/kochankami,matkami , babciami. No babcia to ja jeszcze nie jestem.

Bloguje po to by pokazac 

jak sama zagospodarowuje 77 m2 mieszkanie w bloku,
jak zmieniam ( w zanczeniu poprawiam) swoj wyglad, dbajac o siebie,
jak gotuje i pieke,
jak maluje , rysuje itp.,
jak przygotowuje sie by nie byc dalej sama,
jak planuje podroze ,
jak maja sie moje koty.
Moze w moich postach znajda sie jakies pikantne szczegoly, kto wie?