Dzisiaj jest 3-cia niedziela adwentu.
Nadszedł juz najwyższy czas na zrobienie zakwasu do czerwonego barszczu.
Zrobiłam go wczoraj. W domu jest nas tylko 2 osoby, nie potrzeba wiec wiele.
Z Polski przywiozłam sobie buraki i czosnek - kupione na ryneczku od pana gospodarza z okolic Cieplic.
Buraki wybrałam okragle (kiedyś były takie elipsowate zwane egipskimi,
ale teraz ich nie widziałam), obrałam i pokroiłam w plastry.
Dodalam pól lyzeczki soli (koniecznie ma byc to sol kamienna, niejodowana)
i 2 ząbki czosnku, obranego i pokrojonego w plasterki.
Potem dalam wszystko do dużego słoja po ogórkach i zalałam
letnia, przegotowana woda.
Wlozylam na wierzch 2 kromeczki żytniego chleba na zakwasie z Polski.
Nie zakrecalam słoja tylko przykryłam biala szmatka.
I gotowe.
Do zakwasu bede zagladala od czasu do czasu. Sadze, ze
będzie gotowy po jakichś 5 - 6 dniach.
Potem go przeleje przez sito, dodam ugotowany barszcz
z buraków, wywar z gotowanych suszonych grzybów ( 1 szklankę),
w razie czego przyprawie jeszcze do smaku sola.
Trzeba uwazac, zeby potem nie gotować barszczu, gdyż straci ten piękny rubinowy kolor.
Kiedy ja byłam w kuchni Lala w tym czasie smacznie spala.
Po pięciu dniach zakwas do barszczu byl juz gotowy.
Jak wcześniej wspomniałam przecedziłam go przez sito i wlałam do słoika.
Będzie teraz czekal na Wigilie.
Pozdrawiam serdecznie
na mojego bloga, bo...
w przyszłym tygodniu robię
uszka do barszczu i paszteciki
nadziewane pieczarkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz