Zaczelam przygotowania do wyjazdu. Telefonicznie dowiedzialam sie, ze nastapilo zalamanie pogody. W gorach, jak to w gorach moze nagle spasc snieg.
Zimowki musza byc! Daje auto w razie czego do przegladu i wymieniam opony.
Przez ten czas jezdze
blekitnym fiacikiem 500.
mojej corce spodobal sie fiacik |
"najpotrzebniejsze" rzeczy |
Oczywiscie nie wiedzialam co zabrac.
Moja mama doradzila mi wziasc ze soba
3 reczniki i dres.
Reszta niewazna!
Zabralam znacznie wiecej.
pakowanie |
5 listopada wstalam o godzinie 3 w nocy i o 4 bylam juz w drodze do Polski, do Cieplic. Bardzo cieszylam sie z wyjazdu. Martwilam sie tylko jak poradzi sobie w domu moja corka. Po raz pierwszy zostawilam ja sama na tak dlugi okres czasu. Moja mala ma 20 lat, wiec najwyzszy czas przeciac pepowine.
Droga byla dobra, jechalo sie spokojnie.
Na jednym z postojow "dopadla " mnie sfora psow Husky. Oczywiscie zartuje. Spotkalam bardzo mile malzenstwo z Katowic, ktore wracalo ze srebrnym medalem z Mistrzostw Europy w wyscigach psich zaprzegow.
Psy piekne i bardzo zdyscyplinowane.
Mimo iz to wielokrotni medalisci nikt nie zaprasza ich na telewizyjne salony, nawet do telewizji sniadaniowej. A szkoda!
Na ostatnim postoju, ok. 60 km przed Cieplicami dzwonie do sanatorium i powiadamiam, ze sie troche spoznie , bede ok. 13-tej, doba sanatoryjna jest od 11 godz. Pani recepcjonistka troche jest zdziwiona i nie moze znalesc mojej rezerwacji, lecz po krotkiej chwili oznajmia, ze wszystko jest w porzadku, moj pokoj z widokiem na gory czeka.
GPS juz nie chce pokazac mi dalszej drogi, wiec korzystam z opisu podanego przez pania recepcjonistke. Trafiam bezblednie. Pozostawiam auto na jakims parkingu i ide do sanarotium.
I tutaj zaskoczenie nr 1. Pokoj mam dzielic z "pania z zusu", mysle sobie ze w porzadku, bo bede miala do kogo usta otworzyc.
CIAG DALSZY NASTAPI...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz