sobota, 16 lutego 2013

Lincoln

Byłam na filmie Stevena Spilberga  o 16-tym  z kolei prezydencie USA,  zatytułowanym "Lincoln".

 Film, tym razem z gatunku: biograficzny i polityczny,  jak to w zwyczaju 
Spilberga dostał Oskary.





Czytając polskie recenzje tego filmu, wszelkie ochy i achy postanowiłam na niego pojsc. Domyslalam się ,ze będzie to dzielo mowiace  o amerykańskim patriotyzmie, bo w czasach kryzysu i obecnego kolorowego prezydenta taki film jest jak najbardziej na czasie.
Seans byl dosc pozno , bo o godz. 20.30 , najpierw duzo roznych reklam, potem film. Prawdę mowiac to na seans przyszłam juz  trochę  zmęczona. Siedzenia były bardzo niewygodne, tak ze nie mogłam dosiedzieć do końca, a film byl długi, ponad 2 godzinny.
W filmie bardzo wiele, długich i sadze ze dosc nudnych dla kogoś z Europy dialogów.
 Poza tym sama gra aktora Daniela Day-Lewisa odtwarzającego tytulowa role, przypominała mi bardzo osobowosc jednego z naszych polskich premierów, zwanego "sila spokoju".


 


Jego zone grala , dawno przeze mnie nieoglądana Sally Field, wiec zdziwiłam się jak bardzo
juz posunela się w latach.













James Spader, grajacy role W.N.Bilbo, 
tez juz nie mlodzieniaszek i trudny do rozpoznania.
No coz czas leci.



 

Film byl jakiś taki niejasny dla mnie, moze dlatego, ze przyszłam do kina nieprzygotowana na to, ze wcześniej powinnam byla  dokladnie zapoznać się z wojna secesyjna w stanach.
Cały film byl utrzymany w jakimś polmroku, rzuciły mi się w oczy duze ilości rekwizytów jak np. lamp naftowych,  czy tez dosc dziwna dla mnie biżuteria jaka miala na sobie przez większa czesc filmu pani prezydentowa.




Akcja filmu rozgrywa się podczas czwartego roku wojny secesyjnej , ale w salonach politycznych, ponieważ nie mamy tutaj obrazu bitew, na co przyznam się przychodząc na  film bardzo liczyłam. Wlasciwie o wojnie tylko słyszymy, a i samych czarnoskórych w filmie jak na lekarstwo, choc przeciez w filmie chodzi o ich sprawę, czyli zniesienie niewolnictwa i o zwycięskie przeglosowanie 13-tej poprawki.




Co do przyczyn śmierci Abrahama Lincolna, to sprawa została potraktowana jakos tak dziwnie, jak dla mnie.

Dopiero pozniej dowiedziałam się, ze zdjęcia były robione przez Janusza Kamińskiego.


Pozdrawiam serdecznie i proszę o komentarze.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz