Wczoraj córka zaprosiła mnie do teatru muzycznego w Vejle na operetkę Johanna Straussa, syna zatytulowana "Zemsta Nietoperza", a po duńsku po prostu "Flagemusen".
Musze pochwalić duńska pocztę, która dziala bez zarzutu. Bilety wyslane 18 lutego z Kolding doszły do nas dzień pozniej 19 lutego, czyli w dniu wystawiania operetki, która grana byla tylko ten jeden, jedyny raz w Vejle.
Salka byla pelna po brzegi. Akustyka dobra.
Miejsca mialysmy na parterze, w samym środku, czyli tez świetne.
Operetka byla wystawiana w języku niemieckim, zarówno partie mówione jak i śpiewane, dlatego dla lepszego zrozumienia duńskie tłumaczenie bylo wyświetlane nad scena, cos podobnie jak w kinie tylko ze z tekstem u góry. Przyznam, ze to dosc oryginalny pomysł, ale tutaj partie solowe wykonywali artyści z roznych krajów : z Holandii, Niemiec, Węgier czy tez Rosji.
Nie byłam na tej operetce po raz pierwszy, wykonania krakowskie znacznie bardziej mi się podobały, zwłaszcza z polskim tłumaczeniem Juliana Tuwima.
Nie bede opowiadała libretta, powiem jedynie ze słynna arie pokojówki Adeli slyszalam juz w lepszym wykonaniu.
Na temat baletu nie powiem nic, bo szkoda mi slow.
Scenografia byla lekko zaskakujaca i jak to tutaj bywa dosc oszczędna w srodki wyrazu.
Moze trochę za bardzo przejaskrawione zostaly watki erotyczne, ale bylo to spowodowane chyba tym ze grano w języku niemieckim, gdzie pewna "gra slow" mogłaby nie zostać wlasciwie wyłapana przez widzów.
Ale ogólnie wyszlysmy z teatru bardzo zadowolone, gdyż bawilysmy się świetnie przez dobre 3 godziny.
Pozdrawiam serdecznie i proszę o komentarze.
Musze pochwalić duńska pocztę, która dziala bez zarzutu. Bilety wyslane 18 lutego z Kolding doszły do nas dzień pozniej 19 lutego, czyli w dniu wystawiania operetki, która grana byla tylko ten jeden, jedyny raz w Vejle.
Salka byla pelna po brzegi. Akustyka dobra.
Miejsca mialysmy na parterze, w samym środku, czyli tez świetne.
Operetka byla wystawiana w języku niemieckim, zarówno partie mówione jak i śpiewane, dlatego dla lepszego zrozumienia duńskie tłumaczenie bylo wyświetlane nad scena, cos podobnie jak w kinie tylko ze z tekstem u góry. Przyznam, ze to dosc oryginalny pomysł, ale tutaj partie solowe wykonywali artyści z roznych krajów : z Holandii, Niemiec, Węgier czy tez Rosji.
Nie byłam na tej operetce po raz pierwszy, wykonania krakowskie znacznie bardziej mi się podobały, zwłaszcza z polskim tłumaczeniem Juliana Tuwima.
Nie bede opowiadała libretta, powiem jedynie ze słynna arie pokojówki Adeli slyszalam juz w lepszym wykonaniu.
Na temat baletu nie powiem nic, bo szkoda mi slow.
Scenografia byla lekko zaskakujaca i jak to tutaj bywa dosc oszczędna w srodki wyrazu.
Moze trochę za bardzo przejaskrawione zostaly watki erotyczne, ale bylo to spowodowane chyba tym ze grano w języku niemieckim, gdzie pewna "gra slow" mogłaby nie zostać wlasciwie wyłapana przez widzów.
Ale ogólnie wyszlysmy z teatru bardzo zadowolone, gdyż bawilysmy się świetnie przez dobre 3 godziny.
Pozdrawiam serdecznie i proszę o komentarze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz