sobota, 9 lutego 2013

Zabawy karnawalowe, albo fastelavn


 

Z rozrzewnieniem wspominam zabawy karnawałowe w jakich kiedyś za dawnych czasów brałam udział ja, a pozniej tez i moja siostra. Otoz dawno, dawno temu, nawet nie za górami za lasami,( to nie będzie bajka tylko wspomnienie) zakłady pracy urzadzaly zabawy karnawałowe dla dzieci swoich pracowników. Mój tata pracował w bardzo dużym zakładzie i w zabawie uczestniczylo  duzo dzieci. Byla to zawsze sobota, a zabawy  odbywaly się z Palacu Mlodziezy w Tarnowie, kolo Parku Strzeleckiego, tam gdzie kiedyś stal samolot.


 
 

Otoz dzieci przychodziły, rozbierały się pięknie z plaszczyków czy tez kurteczek, zmieniały zimowe buty na pantofle , wszystko to zostawiały w szatni, dostawały numerek i z  rodzicem szly na gore na pierwsze piętro, gdzie byla sala balowa. Tam witala je pani albo pan i otrzymywały piękne czapki. Potem zaczynała się zabawa przy muzyce, rozne konkursy i zgadywanki z atrakcyjnymi jak na te czasy nagrodami. Następnie dzielono nas na grupy i kiedy jedna grupa ogladala jakiś film rysunkowy , druga szla na herbatkę z cytrynka i 2 paczki. Potem zmienialiśmy się. Pamiętam, ze  przychodził tez pan iluzjonista , a po nim oczekiwany przez dzieci Dziadek Mróz. Każde dziecko dostawało prezent i zabawa wlasciwie miala się ku końcowi. Wlasciwie, bo pojawiał się pewien problem. Rok rocznie byly kłopoty ze znalezieniem tatusiów, którzy czekając na swoje pociechy  gdzieś się zawieruszali. Mieli przykładnie czekac w sali  telewizyjnej, ale nudziło im się i skakali po piwko, potem zas spali w roznych katach.
Mój tata na szczescie zawsze się  znalazł i tak uradowana wracałam do domu.






Zabawy karnawałowe dla dzieci w Danii.
Dzieci przebierają się w rozne kostiumy karnawałowe, często własnego pomysłu. Glownym punktem każdej zabawy karnawałowej jest tutaj rozbicie beczki  (przewaznie bialego koloru)  zawieszonej u sufitu na sznurze, w której znajduja się słodycze.



 
 
 
 

Dzieci ustawiają się pięknie w długim rzadku, a kiedy przychodzi na ktores kolej,  dostaje ono do reki gruba palkę, która trochę przypomina kij bejsbolowy i wtedy z calej sily uderza w beczkę. Jeśli beczka nie pęknie i zawartosc słodyczy nie wypadnie z niej na podloge , oddaje kij następnemu dziecku. W beczkę uderza się, do skutku, czyli az cala zawartosc beczki, czýli rozne dunskie słodycze spadną na podloge.




 

 



Kiedy szczescie do rozbicia beczki dopisało chłopcu, to zostaje on karnawałowym królem, a jeśli dziewczynce, to została królowa.



 
 



 Król i królowa dostają nagrody w postaci słodyczy, a zawartosc  beczki jest dzielona miedzy wszystkie dzieci.








 
Teraz w białej beczce sa tylko słodycze, ale wcześniej znajdował się w niej zywy, czarny kot. Historia mówi, ze tak długo uderzano w beczkę, az zwierze w męczarniach zostało zatłuczone na smierc.

Bylo to bardzo brutalne, ale wierzono wtedy ze czarny kot przynosi nieszczescie i roznosi dzume. Biedne zwierzęta tylko dlatego, ze były czarnego koloru placily życiem za karnawałowe zabobony.



Innym zwyczajem, oprócz beczki jest w Danii robienie rózgi karnawałowej, czyli fastelavnsris. Robi się je z galazek brzozy i ozdabia wycinankami z papieru , lub innymi ozdobami według  własnej fantazji.


 




 


Przeważnie sa to czarne koty, maski karnawałowe, korony, miniaturowe beczki, cylindry.
Mnie spodobał się ten zwyczaj i corocznie zawsze staram się zrobić takie rózgi.
W tym roku zrobiłam 3.












  
 
 
Trochę się zainspirowalam takimi oto karnawałowymi rózgami:
 
 

 
 

 
 
 
Pozdrawiam karnawałowo, niemniej serdecznie 
i proszę o komentarze.
 
 

 
 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz