Wydawałoby się, ze nocne kolejki to zmora nas Polaków z lat osiemdziesiatych ubiegłego stulecia.
Nic bardziej mylnego, w Danii tez sa i to nawet obecnie.
Z leska w oku wspominam kolejkowy czas. Pamiętam jak stalam za mesem, chlebem, wlasciwie za wszystkim co w danym momencie "rzucili". A jaka radosc byla, kiedy udało mi się wystać upragnione buty, czy tez pachnące mydełka tzw.zielone jabłuszka, ze juz nie wspomnę o tzw. grubszym staniu i dyżurowaniu przed sklepem kiedy chciałam byc szczesliwa posiadaczka luksusowych towarów takich jak : pralka zwana wtedy automatyczna. lodówka, zamrażarka czy maszyna do szycia.
W kolejkowe życie angażowali się wszyscy członkowie rodziny, przekroj wiekowy i społeczny byl szeroki. Stalo się w kolejce w zasadzie jeszcze przed przyjściem na swiat, w kolejkach dla uprzywlejowanych, czyli bedac jeszcze w lonie matki.
Jakie bylo moje zdziwienie,kiedy zauwazylam ze pod jednym ze sklepów tutaj w Danii ustawiła się nocna kolejka. Ludzie dobrze się zorganizowali,mieli materace, lozka polowe, śpiwory.
Ponadto rodzina pozostała w domu dowoziła suchy prowiant i napoje. W nocy kolejkę odwiedził nawet nocny patrol policji, który czuwal nad bezpieczenstwem kolejkowiczów.
Oczywiście obie z córka tez ustawilysmy się pod sklepem, a okazja byla nemala, bo jego 18-te urodziny.
A oto co mozna bylo kupic za 18 koron czyli 9 zlotych :
Noc byla chłodna, padal deszcze i wialo. Ale kolejka dala sobie rade i byla wytrwała.
Przyjechała nawet miejscowa prasa, i porobiła nam zdjęcia.
To ja z córka pod sklepem |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz