Mam to cholerstwo od kilku lat, a moze nawet od kilkunastu.
Moze sie tego tutaj nabawilam, a moze juz ze soba przywiozlam? Prokrastynacje miala min, Scarlett z "Przeminelo z wiatrem". To slynne jej zdanko :"pomysle o tym jutro" tez weszlo mi juz w krew.
Wiem doskonale co mam robic, wiem jak w najdrobniejszych detalach, ale nie robie nic.
Zostawiam na ostatnia chwile, a potem gonie na wariata i jakos sie udaje. Tlumacze sie , ze czekam na wene. To samo dotyczy chodzenia spac o wczesniej porze i planow wczesnego wstawania . Alarm w komorce dzwoni,
to nic i przesuwam, doszlam juz do perfekcji.
Bylam na forum poswieconemu tej doleglowosci. Moge sie jedynie pocieszyc, ze moje stadium nie jest jeszcze tak zaawansowane jak u innych. Ale walczyc trzeba. Tylko jak? Nic nie pomaga!
Cos mnie zawsze wstrzymuje i nie pozwala ruszyc z miejsca, a nawet najbardziej prosty cel staje sie nieosiagalny.
Poczytalam troche, ale to tylko teorie, np. o efekcie Zeigarnik. Jak JA mam sobie z tym poradzic?
Znalazlam wiele madrych rad np. aby znalesc sobie bodziec do dzialania lub tez obserwowac inne osoby, zmiana miejsce zamieszkania tez wchodzi w gre, Cos w tym jest! Podobno ma tez pomoc robienie sobie planow na kazdy dzien
i nagradzanie siebie, gdy uda sie nam cokolwiek, Fiszki z zapisanymi rzeczami do zrobienia powinny byc w zasiegu naszych oczu.
Postanowilam zastosowac inna strategie dzialania. Ta jaka stosuje sie u osob moczacych sie w nocy. Chwilowa zmiana miejsca zamieszkania. Inne warunki, inne osoby.Mozna w jakis sposb zaczac wszystko "od nowa". Jade do sanatorium na 3 tygodnie i czas ten bedzie dla mnie rowniez terapia zwiazana z prokrastynacja.Kazdego dnia, systematycznie bede musiala chodzic na zabiegi, docierac tam na czas, tego dotycza rowniez posilki i inne dodatkowe atrakcje.
Przez 3 tygodniowy okres czasu powinny pojawisc sie u mnie nowe nawyki np, wstawia o okreslonej porze.
Z tym bagazem wroce potem do domu. Po takich powrotach bardzo szybko wracam do moich starych przyzwyczajen.Tym razem postanowilam kontynuowac ustabilizowany, zaplanowany tryb zycia.
Czas pokaze czy mi sie to uda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz